Idomeneusz, król Krety. Opera uwielbia odwołania do mitologii. Nie inaczej jest w Idomeneo lub, jak kto woli, Idomeneo, re di Creta, czyli Idomeneuszu, królu Krety. Oto król, tytułowa postać dzieła, powraca z wojny trojańskiej na swoją rodzinną wyspę. Aby przebłagać bogów w chwili straszliwej burzy, na otwartym morzu deklaruje, że poświęci Posejdonowi pierwszego człowieka napotkanego na lądzie. Tym kimś okazuje się ukochany syn, Idamantes. Król nie dotrzymując obietnicy, ściąga na królestwo Krety potwora wysłanego przez mszczącego się Posejdona. Kiedy wychodzi na jaw niedotrzymana obietnica, a Idamantes zgładza potwora, Idomeneo wyjawia mu swoją tajemnicę. Aby ostatecznie udobruchać Posejdona, Idamantes chce oddać w ofierze swoje życie. Na szczęście wyrocznia nakazuje jedynie zrzeczenie się tronu przez Idomeneusza i przekazanie władzy Idamantesowi. Ten zaślubia córkę Priama – Ilię i obejmuje rządy po ojcu. W tej operze – jak widać – jest wszystko: najeżona wyzwaniami i przepojona zazdrością miłość, wojna, rozterki władzy i tak typowa dla antyku interwencja pierwiastka boskiego – władzy bogów w istnienia ludzkie, ich losy, przeszłość i przyszłość. Premierę dzieła w monachijskim Cuvilliés-Theater poprowadził w 1781 roku (29 stycznia) 25-letni Wolfgang Amadeusz Mozart. Była to jego pierwsza tak dojrzała opera. Jednak z chwilą jej premiery nie zakończył pracy nad dziełem. Kolejne wystawienia wywołały bardzo głębokie zmiany, np. wymianę głosów w partiach solowych, przez powierzenie jednej z ról tenorowi, w czasie koncertowego wykonania w wiedeńskim Palais Auersperg – 1786 (rolę Idamantesa kreował wcześniej kastrat). Niezwykle ciekawie wygląda to, gdy obserwujemy oryginalną partyturę, na której Mozart wprost kreślił zmiany i dokonywał kolejnych cięć. Niektóre z nich były efektem sugestii kapelana Varesco, który sugerował je, chcąc uczynić operę czytelniejszą od strony libretta.